Ha! Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się jeździć z sakwami po górach i to po 50 km dziennie. A tu proszę: godzinę od domu piękna peneplena, malownicze krajobrazy, jakby chciał napisać uczniak, czystość i niesamowite przestrzenie. Kurczaczek no, zaskoczony byłem bardzo pozytywnie, tyle tylko, że nie udało mi się znaleźć żadnego reliktu wśród roślin, ale to nic. Po prostu tam jeszcze wrócę. Ale ostrzegam: nie jest to kraina dla mięczaków. Tutaj mrozy są spokojnie w lipcu, a aby przejść rzeczkę – trzeba sobie zbudować mostek, a na drodze nadal może leżeć śnieg. Ot taki smaczek Camel Trophy…
Zapomniałeś dodać, że jak zwykle nie obyło się bez łez… 🙂
Bo ja wypieram złe wspomnienia. Nie pielęgnuje ich…
Ostatnie zdjęcie … REWELACJA .!